SM SUCHANINO


Idź do spisu treści

Sezon 2009/2010

Drużyna > Historia > Archiwum meczów

Sobota 26.06.2010 15.10
SM Suchanino - Damen 1:1(0:1)

Mamy awans!!! Wracamy do I ligi!!! Jednak jak się okazało przed meczem, nie było to takie proste, jak nam się wydawało. Remis niekoniecznie mógł nam wystarczyć, ponieważ przy remisie TML Chełm z ViruSem, wśród trzech zainteresowanych zespołów byśmy mieli najgorszy bilans bramkowy. Na szczęście ekipa ViruSa bardzo nam pomogła pokonując TML Chełm i tym samym eliminując tę drużynę z awansu.
W tym meczu mieliśmy grać spokojnie piłką i wieloma podaniami, tak jak potrafimy najlepiej, czekając na dogodną szansę do zdobycia gola, ale spotkanie zaczęło się dla nas najgorzej, jak tylko mogło. Już w pierwszych minutach straciliśmy zupełnie bezsensowną bramkę.
Piotr Sacharuk, który stanął w bramce zamiast Maćka Wójtewicza, nie złapał górnej piłki, a wręcz wrzucił ją jeszcze nieszczęśliwie do własnej bramki. Jak się okazało stanął między słupkami z kontuzją dłoni i zaraz po tym golu w bramce stanął Maciej. Niestety nasz misterny plan legł w gruzach i musieliśmy bardziej zaatakować drużynę Damenu i prowadzić otwartą grę, żeby zdobyć przynajmniej jednego gola. Tym samym zrobiło się bardzo nerwowo. Zbyt szybko chcieliśmy wyrównać, przez co mnożyły się niedokładne podania i nerwowe wybijanie piłki w obronie. Kiedy trochę poukładaliśmy grę, przycisnęliśmy rywali, którzy dobrze się bronili i nie dawali nam wykończyć akcji celnym strzałem. Natomiast sami próbowali wyprowadzać szybkie kontrataki. Niestety w pierwszej połowie nie zdołaliśmy wyrównać. Brakowało przede wszystkim gry skrzydłami, a za często gra kumulowała się w środku boiska, gdzie było gęsto i ciasno.
Do drugiej połowy przystąpiliśmy bardziej skoncentrowani i uspokojeni, dzieki czemu znowu graliśmy tak, jak mieliśmy grać od początku. Więcej graliśmy piłką, pokazywaliśmy się do gry, lepiej wymienialiśmy podania, stwarzaliśmy więcej groźnych sytuacji podbramkowych, zaś w obronie twardo odbieraliśmy piłkę, tym samym dokładnie odgrywając ją do partnerów. Cała drużyna przesuwała się za akcją. Niestety, ale znowu niemiłosiernie marnowaliśmy nadarzające się sytuacje strzeleckie. Kilka dobrych okazji strzałami obok słupka zmarnował
Klaudiusz Konieczka, Dawid Witkowski trafił jedynie w boczną siatkę, a przy rzucie rożnym wyskoczył do piłki razem ze Zbyszkiem Fałtynowiczem, uderzając ją niedokłanie. W końcu sprawy w swoje nogi postanowił wziąć Karol Jabłoński, który przyjął podanie, zszedł z piłką do środka i oddał podkręcony strzał, trafiając idealnie obok słupka. Znowu wielka radość wybuchła w naszej ekipie. Jednak ze względu na fakt, że remis mógł nam nie wystarczyć, w dalszym ciągu atakowaliśmy, chcąc zapewnić sobie zwycięstwo i awans do I ligi, ale przy naszych dobrych strzałach, znakomicie zachowywał się bramkarz Damenu, który bronił wszystkie, nawet najtrudniejsze strzały. Przeciwnicy też chcieli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i był moment w końcówce spotkania, że najpierw Maciej Wójtewicz w sytuacji sam na sam, doskonale zatrzymał szarżującego napastnika Damenu, a następnie Damen wykonywał 3-4 rzuty rożne pod rząd i wtedy zrobiło się nerwowo, ponieważ nie mogliśmy wyjść z własnej połowy. W końcu zabrzmiał ostatni gwizdek i musieliśmy oczekiwać na wynik spotkania, które odbywało się zaraz po naszym meczu.
Nieoczekiwanie sezon 2009/2010 kończy się dla nas wspaniale, bo choć jesienna część rozgrywek ligowych i rozgrywki halowe były beznadziejne, to na wiosnę odzyskaliśmy nowe siły i nabraliśmy rozpędu, dzięki czemu szybko wracamy do I ligi, gdzie jest nasze miejsce, a do tego mamy jeszcze szansę na zdobycie Pucharu Ligi, czego zupełnie nie oczekiwaliśmy. Chyba jednak dobrze się stało, że spadliśmy do II ligi, ponieważ mieliśmy możliwość odbudować morale zespołu, poustawiania taktyki, poukładania gry i małej przebudowy zespołu, dzięki nowym zawodnikom. Znowu potrafimy grać dobrą piłkę, zaś każdy z członków drużyny przyjeżdża na mecz z przyjemnością i chęciami.

Bramki:
1:1 Jabłoński

Skład rozpoczynający mecz:

Sacharuk - Bajków, Grylak, Jabłoński, Konieczka - Deleżuch, Witkowski, Matejko, Duma - Białowąs
Rezerwowi:
Wójtewicz, Fałtynowicz, Byszuk, Chojnacki

Niedziela 20.06.2010 19.50
SM Suchanino - Victoria 2:1(0:0)

Jak rzadko kiedy na mecz przybył nadkomplet ludzi, bo aż pięciu zawodników mieliśmy na zmianę. Jednak napewno z tego powodu nie płakaliśmy. Każdy inny wynik niż zwycięstwo oddaliłby nas nieco od zamierzonego celu, którym jest awans do I ligi, może dlatego tak ciężko było zebrać komplet punktów.
Mecz zaczęliśmy bardzo dobrze, ponieważ od razu przycisnęliśmy i praktycznie zamknęliśmy rywali na własnej połowie, raz za razem przeprowadzając groźne akcje, których niestety nie potrafiliśmy zakończyć dokładnym celnym uderzeniem. Ambitnie broniący się zawodnicy Victorii dobrze blokowali nasze strzały, a również bardzo dobrze spisywał się bramkarz przeciwników. Przez większą część pierwszej połowy mieliśmy przewagę, a dopiero w końcówce cofnęliśmy się na własną połowę i rywale mieli nieco więcej swobody. Na szczęście nie potrafili zagrozić naszej bramce, której strzegł
Maciej Wójtewicz. Pomimo przewagi, jakoś w tym meczu gra się nam nie kleiła.
Staraliśmy się grać spokojnie, ale tego dnia jakoś nie potrafiliśmy rozegrać należycie piłki, jak to miało miejsce w poprzednich spotkaniach. Często niepotrzebnie graliśmy górną piłką i znów mieliśmy sporo jej strat. W drugiej połowie napewno wpływ na to miała też agresywna postawa Victorii, która starała się skracać pole gry i szybko doskakiwać do naszych zawodników. Jednak w dalszym ciągu to my byliśmy drużyną przeważającą i stwarzającą sytuacje bramkowe. W końcu nasza gra przyniosła efekt w postaci krótkiej wymiany piłki pomiędzy
Radkiem Byszukiem i Piotrem Dumą, którą celnym strzałem po ziemi zakończył Radek. Próbowaliśmy podwyższyć prowadzenie, ale nie przynosiło to oczekiwanego efektu. Wtedy stało się najgorsze, ponieważ jeden z nielicznych kontrataków Victoria zamieniła na gola. Napastnik rywali sprytnie schował się za plecami Zbyszka Fałtynowicza, któremu nikt nie krzyknął, że ma za plecami zawodnika. Zbyszek puścił piłkę, a przeciwnik głową skierował ją do bramki wyrównując wynik spotkania. W dalszym ciągu graliśmy swoje, próbując zdobyć zwycięskiego gola, tyle że mieliśmy już na to mało czasu, więc musieliśmy przyspieszyć rozgrywanie piłki. Kilka minut przed końcem meczu rzut rożny wybijał Marcin Białowąs i zagrał piłkę idealnie na głowę Kuby Chojnackiego, który dokładnym uderzeniem głową zdobył zwycięskiego gola! Ależ wybuchła szaleńcza radość w naszych szeregach!
Nasze ostatnie ligowe spotkanie będzie decydujące, ponieważ gramy z Damenem, który uzbierał na wiosnę taką samą liczbę punktów, jak my. Jedyna różnica jest taka, że dzięki zwycięstwu z Victorią do pełni szczęścia wystarczy nam remis, ponieważ mamy lepszy bilans bramkowy, zaś Damen premiuje wyłącznie zwycięstwo. Napewno będzie to ciekawe spotkanie, ponieważ obie ekipy są rządne powrotu do najwyższej klasy rozgrywek ligi salezjańskiej.

Bramki:
1:0 Byszuk (asysta Duma)
2:1 Chojnacki (asysta Białowąs)

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Grylak, Fałtynowicz, Konieczka - Deleżuch, Witkowski, Byszuk, Duma - Białowąs
Rezerwowi:
Jabłoński, Sacharuk, Chojnacki, Biernacki, Matejko

Sobota 12.06.2010 15.10
SM Suchanino - Zjednoczeni 6:0(3:0)

Obie drużyny rozpoczynały spotkanie w okrojonych składach 8 na 7, ponieważ kilku kolegów niespodziewanie utknęło w korkach. Na szczęście dotarli krótko po rozpoczęciu meczu i obie ekipy kontynuowały grę w pełnych składach. Chyba rzeczywiście rozkręciliśmy się na dobre i utrzymaliśmy ligową passę zwycięstw, po raz drugi z rzędu wygrywając wysoko.
W zasadzie od początku do końca meczu mieliśmy niekwestionowaną przewagę na boisku zarówno w oddawanych strzałach na bramkę, jak i posiadaniu piłki. Początkowo strzałów sprzed pola karnego próbował
Piotr Deleżuch, ale były one niecelne. Jednak już jedna z pierwszych akcji przyniosła nam prowadzenie po odbiorze piłki z lewej strony i szybkim kontrataku 3 na 2, gdzie ostatnie podanie ze środka Dawid Witkowski posłał do wchodzącego z prawej strony Marcina Białowąsa, który celnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Graliśmy bardzo dobrze w odbiorze piłki, co pozwalało na szybkie wyprowadzanie akcji oraz momentami grę z pierwszej piłki. W międzyczasie Krzysiek Walesieniuk, który dojechał z Grześkiem Grylakiem, zmienił w bramce Macieja Wójtewicza. W kolejnych akcjach podwyższyliśmy prowadzenie, dzięki golom Klaudiusza Konieczki sprzed pola karnego. Najpierw piłkę otrzymał od Piotra Deleżucha, a następnie piękna akcja z pierwszej piłki Piotr Deleżuch - Radek Byszuk - Marcin Białowąs została zakończona dokładnym podaniem tego ostatniego do Klaudiusza. Zresztą Klaudiusz miał okazję na hattricka, ale trafił w słupek. Rywale w tej części praktycznie nie zagrozili naszej bramce, zaś my kontrolowaliśmy przebieg spotkania od początku do końca.
Druga połowa okazała się istnym festiwalem strzeleckim w naszym wykonaniu zakończonym chyba najniższym z możliwych wymiarem kary. Cała drużyna bardzo dobrze przesuwała się zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Opanowaliśmy całe boisko i również obrońcy skrzydłowi
Bartek Bajków i Maciej Wójtewicz włączali się bardzo często do akcji ofensywnych. Mimo to raz nasi obrońcy przeszarżowali, kiedy wszyscy poszli pod bramkę rywali na rzut rożny, a przeciwnicy wybili piłkę do jedynego zawodnika z przodu. Na szczęście wtedy znowu wspaniałą interwencją błysnął Krzysiek Walesieniuk broniąc strzał sam na sam. Niestety znowu byliśmy bardzo nieskuteczni, niemiłosiernie marnując okazję za okazją. Dwukrotnie Maciej Wójtewicz i Dawid Witkowski, a poza tym także Piotr Deleżuch czy też Radek Byszuk. Bardzo dobry mecz rozegrał Marcin Białowąs, który idealnie dogrywał piłki do kolegów, którzy je marnowali niecelnymi strzałami. Jednak w końcu udało się podwyższyć prowadzenie kolejno dzięki bramkom Piotra Deleżucha w zamieszaniu podbramkowym, Dawida Witkowskiego po kolejnej dobitce strzałów kolegów z drużyny oraz Radka Byszuka sprzed pola karnego.
Ostatecznie odnieśliśmy wysokie zwycięstwo, które miejmy nadzieję przyczyni się do naszego powrotu w szeregi I ligi. Znowu nam kibicowały nasze małżonki, siedzące na przyboiskowych ławeczkach i znów odnieśliśmy wysokie zwycięstwo. Może coś w tym jest ;). Pozostały nam 2 ważne mecze, które wierzymy, że wygramy, jednak fajnie by było, gdyby rywale z czołówki pogubili jeszcze punkty. Także w Pucharze Ligi nie złożyliśmy jeszcze broni. Oby sezon zakończył się dla nas pozytywnie.

Bramki:
1:0 Białowąs (asysta Witkowski)
2:0 Konieczka (asysta Deleżuch)
3:0 Konieczka (asysta Białowąs)
4:0 Deleżuch
5:0 Witkowski
6:0 Byszuk

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Fałtynowicz, Grylak, Biernacki - Deleżuch, Witkowski, Byszuk, Konieczka - Białowąs
Rezerwowi:
Walesieniuk

Niedziela 06.06.2010 15.10
SM Suchanino - Apostołowie 5:1(3:0)

Dobra zwycięska passa została podtrzymana w kolejnym meczu, pomimo posiadania zaledwie jednego zmiennika. Wyjątkowo bramki wpadały jak na zawołanie, choć oczywiście mogliśmy wygrać wyżej, jednak taki wynik napewno zadowala. Chyba szczęście nam przyniosły nasze małżonki, które jak rzadko kiedy licznie zgromadziły się na przyboiskowych ławeczkach ;).
Od samego początku posiadaliśmy przewagę, choć byliśmy uczuleni na rywali, że potrafią strzelać dużo bramek. Dlatego ustawiliśmy się w defensywie, żeby nie dopuszczać do oddawania strzałów, ale odbierać piłki jeszcze przed polem karnym i samemu konstruować szybkie ataki. Taktyka ta wypaliła w pełni przy odrobinie szczęścia przy pierwszych zdobytych golach. Ponieważ przeciwnicy poprosili, żeby zagrać ich piłką, która była bardzo szybka i mocno skakała, a nie standardową meczową, to próbowali nas zaskoczyć strzałami z daleka. Jednak były one niecelne. Natomiast można powiedzieć, że my pokonaliśmy Apostołów ich bronią, ponieważ szybko zdobyliśmy dwie bramki. Najpierw
Marcin Białowąs otrzymał podanie od Radka Byszuka i będąc ok. 15 m przed bramką oddał mocny strzał, którego bramkarz Apostołów nie zdołał zatrzymać. Krótko po tym golu, tym razem Radek Byszuk sam uderzył sprzed pola karnego, Dawid Witkowski uskoczył w bok, żeby nie dotknąć piłki, zaś ta zmyliła jeszcze bramkarza odbijając się od obrońcy i wpadła do bramki. Objęcie szybkiego prowadzenia tylko uskrzydliło nasz zespół. Konsekwentnie graliśmy w odbiorze piłki, tym samym wyprowadzając raz za razem groźne akcje. Przeciwnicy próbowali nas ukąsić strzałami z daleka, ponieważ nic innego nie byli w stanie pokazać przeciwko dobrze zorganizowanej i poukładanej taktycznie drużynie SM Suchanino. Jeszcze przed gwizdkiem na przerwę kolejnego gola zdobył ponownie Marcin Białowąs. Piłka po strzale Radka Byszuka odbiła się od obrońcy i trafiła pod nogi Marcina, który spokojnie wykończył akcję. Spora zaliczka na przerwę, ale w drugiej części wciąż musieliśmy zachować czujność, mając na uwadze zdobywaną ilość bramek przez rywali w poprzednich spotkaniach ligowych.
Niestety drugą połowę rozpoczęliśmy zbyt otwartą grą i pewnością siebie, czego wynikiem była strata gola, po całkiem ładnej zespołowej akcji Apostołów. Zabrakło powrotu pomocników do gry defensywnej. Należy też wspomnieć, że w drugiej połowie na bramce stanął
Piotr Sacharuk, który zamienił się rolą z Maciejem Wójtewiczem, ale to nie miało żadnego wpływu na straconą bramkę. Na szczęście ta bramka nas obudziła i znów wróciliśmy do odpowiedniego ustawienia taktycznego, dzięki czemu nasza gra znowu była łatwa, lekka i przyjemna, zaś piłeczka "chodziła" od nogi do nogi. Hattricka zdobył Marcin Białowąs, pokonując po raz trzeci w niedzielne popołudnie bramkarza Apostołów, dzięki podaniu otrzymanemu od niezniszczalnego Klaudiusza Konieczki, więc można powiedzieć, że Marcin został bohaterem spotkania. Przez całe spotkanie utrzymywaliśmy przewagę i mieliśmy zdecydowanie większe procentowo posiadanie piłki. Apostołowie próbowali gry kombinacyjnej, która nie wychodziła im zbyt dobrze. Poza tym trochę brakowało im waleczności. Nasza drużyna wykorzystała wszystkie słabości przeciwnika, zaś ostatnią bramkę zdobył Kuba Chojnacki, który otrzymał idealne podanie od kapitana Grześka Grylaka po jego ładnej indywidualnej akcji. Kilka korzystnych sytuacji strzeleckich zmarnował Dawid Witkowski.
Generalnie kontrolowaliśmy mecz, a szybko zdobyle gole tylko uspokoiły naszą grę. Już dawno nie zdobyliśmy tak dużej ilości bramek. Dzięki temu zwycięstwu zrobiliśmy kolejny krok w stronę awansu i zbliżyliśmy się do czołówki. Do końca ligi pozostały trzy ważne mecze. Jeśli zakończymy je po naszej myśli, to sądzę, że wrócimy do I ligi. Jednak aby tak się stało, trzeba w każdym meczu grać rozsądnie i dawać z siebie wszystko, tak jak w ostatnich meczach.

Bramki:
1:0 Białowąs (asysta Byszuk)
2:0 Byszuk
3:0 Białowąs (asysta Byszuk)
4:1 Białowąs (asysta Konieczka)
5:1 Chojnacki (asysta Grylak)

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Fałtynowicz, Grylak, Konieczka - Deleżuch, Witkowski, Byszuk, Chojnacki - Białowąs
Rezerwowi:
Sacharuk

Niedziela 23.05.2010 19.50
SM Suchanino - Gandzia 3:0(2:0)

Nareszcie pewne zwycięstwo! Po środowej wygranej w Pucharze Ligi widać, że wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski i kolejny mecz ligowy zagraliśmy uważnie w obronie i nadzwyczaj skutecznie w ataku.
Na mecz przyjęliśmy taktykę podobną do tej, jaką graliśmy Puchar Ligi, czyli uważnie w obronie, rozprowadzając piłkę dokładnymi podaniami i przesuwając się całą drużyną do przodu, tym samym stwarzając groźne kontrataki. Bardzo szybko przekonaliśmy się, że taka taktyka przynosi nam wiele dobrego. Przede wszystkim wymienialiśmy dużo podań, dzięki czemu to rywale biegali więcej, tym samym tracąc siły oraz wypracowywaliśmy sobie dobre sytuacje podbramkowe, dzięki ładnym akcjom przeprowadzanym raz lewą stroną, a innym razem prawą flanką. Po jednej z takich akcji bardzo dobre podanie od
Piotra Dumy otrzymał Maciej Wójtewicz, wyjątkowo grający w polu, który oddał niespodziewanie mocny strzał w długi róg bramki Gandzi, nie dając żadnych szans bramkarzowi. Pomimo zdobycia szybkiego prowadzenia, staraliśmy się wciąż uważnie grać w obronie, zaś z przodu stosowaliśmy pressing na popełniających błędy obrońcach rywali. Taka gra sprawiła, że po jednym za lekkim podaniu, obrońcę Gandzi uprzedził Klaudiusz Konieczka, który również silnym strzałem w środek bramki pokonał bramkarza, podwyższając nasze prowadzenie. Po tej bramce z jeszcze większą ochotą przystąpiliśmy do ataków, przez co niepotrzebnie zbyt mocno odkryliśmy dostęp do własnej bramki. Na szczęście przeciwnicy nie grzeszyli skutecznością.
W drugiej części meczu przede wszystkim zabezpieczyliśmy dostęp do własnej bramki, ale zarazem z jeszcze większym animuszem atakując bramkę Gandzi. Ponownie wypracowaliśmy sobie wiele dogodnych sytuacji, dzięki bardzo dobrej grze piłką i szukaniu wolnych zawodników. Nareszcie trzecią bramkę spokojnie zdobył
Marcin Białowąs z podania Dawida Witkowskiego. W tej części graliśmy z wiatrem, dzięki czemu mogliśmy jeszcze podwyższyć prowadzenie, jednak do bramki nie trafiali Radek Byszuk (słupek), Dawid Witkowski, Adam Kleczewski czy Piotr Sacharuk. Przeciwnicy praktycznie nie wychodzili z własnej połowy.
Nareszcie rozegraliśmy bardzo dobry mecz ligowy z ładnymi akcjami i co najważniejsze skutecznie kończonymi. Praktycznie każdy zespół traci punkty w II lidze, więc jeśli utrzymamy wysoki poziom i skuteczność, to możemy jeszcze mieć nadzieję na pozytywne dla nas zakończenie sezonu.

Bramki:
1:0 Wójtewicz (asysta Duma)
2:0 Konieczka
3:0 Białowąs (asysta Witkowski)

Skład rozpoczynający mecz:

Walesieniuk - Bajków, Fałtynowicz, Grylak, Wójtewicz - Konieczka, Byszuk, Deleżuch, Duma - Witkowski
Rezerwowi:
Kleczewski, Sacharuk, Białowąs

Sobota 15.05.2010 17.30
SM Suchanino - ViruS 1:2(1:1)

Porażka, porażka i jeszcze raz porażka. Przegraliśmy z drużyną, która do tej pory nie zdobyła choćby punktu na wiosnę i nasze ambitne cele odnośnie powrotu do I ligi możemy odłożyć w niepamięć.
Drużyna ViruS rozpoczynała mecz w ósemkę, ale to nie przeszkadzało jej w utrzymywaniu korzystnego wyniku. Pomimo naszej przewagi od początku spotkania, nie potrafiliśmy zdobyć prowadzenia, zaś po kilku minutach do przeciwnika dołączyli dwaj brakujący zawodnicy. Wciąż mieliśmy przewagę, jednak nasza skuteczność jest po prostu "porażająca". Rywale w zasadzie od początku grali broniąc się prawie całym zespołem i wyprowadzając kontrataki dwoma, trzema zawodnikami poprzez długie piłki do przodu. Standardowo, kiedy prowadzimy grę i się otwieramy, to zazwyczaj tracimy więcej niż zyskujemy. Dodatkowo zamiast grać od tyłu piłką, stopniowo przesuwając się całym zespołem pod bramkę rywali, to broniący w tym meczu
Krzysiek Walesieniuk próbował uruchomić długimi piłkami Zbyszka Wąsa w przodzie. Jednak to nie przynosiło zamierzonego efektu. No i w końcu jedna z kontr przeciwników przyniosła im bramkę po strzale z okolic linii pola karnego po długim słupku. Nie poddawaliśmy się i wciąż próbowaliśmy zdobyć bramkę. Udało się wyrównać Kubie Chojnackiemu, który po podaniu od Dawida Witkowskiego, silnym strzałem umieścił piłkę pod poprzeczką. Jeszcze warty odnotowania w tej połowie jest piękny strzał przewrotką Piotra Sacharuka, niestety obroniony równie pięknie przez bramkarza ViruSa.
W drugiej połowie w dalszym ciągu mieliśmy przewagę i atakowaliśmy bramkę przeciwnika, ale nasze akcje kończyły się na dośrodkowaniach, które umiejętnie przerywali piłkarze ViruSa. Natomiast nawet jak udało się oddać strzał, to był on niecelny. Znowu stare porzekadło się sprawdziło i napastnik ViruSa zdobył bramkę po zamieszaniu w polu karnym. Nasi obrońcy kompletnie się pogubili i zostawili zbyt wiele miejsca graczom ViruSa, a Ci bezlitośnie to wykorzystali. Do końca spotkania waliliśmy głową w mur, a do tego z każdą minutą jakbyśmy mieli coraz mniej wiary w doprowadzenie przynajmniej do remisu. Co prawda
Kuba Chojnacki zdobył wyrównującą bramkę, ale sędzia uznał, że Zbyszek Wąs faulował bramkarza rywali podczas walki o piłkę i jej nie zaliczył. Trzecia z rzędu porażka oznacza, że raczej możemy już zapomnieć o szybkim powrocie do I ligi.
W niedzielnym meczu zagraliśmy bardzo źle, jakby zupełnie bez głowy. Za szybko chcieliśmy zdobyć bramki, przez co graliśmy bardzo otwarty futbol i do tego długimi piłkami od bramki do przodu. Po raz kolejny potwierdziło się, że taka gra nie ma żadnego sensu. W ogóle ciężko zrozumieć jak to się dzieje, że wygrywamy mecz z silną drużyną Hanzy, grając ambitnie, z charakterem, z werwą, walcząc o każdą piłkę oraz tworząc wspaniałe akcje i sytuacje, zaś przegrywamy z drużynami słabszymi, grając zupełnie bez głowy i ambicji.

Bramki:
1:1 Chojnacki (asysta Witkowski)

Skład rozpoczynający mecz:

Walesieniuk - Konieczka, Grylak, Jabłoński, Chojnacki - Deleżuch, Byszuk, Witkowski, Duma - Wąs
Rezerwowi:
Fałtynowicz, Bajków, Sacharuk

Niedziela 09.05.2010 15.10
SM Suchanino - Rolexin 1:2(1:1)

Standardowo po kolejce, w której brakowało nam zawodników, pojawiło się nagle pięciu zmienników, wśród których znalazło się kilka objawień, jeśli można tak powiedzieć po pierwszym ich meczu, np. Krzysztof Kurowski i Adam Kleczewski. Jednak fajnie by było, gdybyśmy taką szeroką kadrę posiadali w każdym meczu, a nie tylko od święta.
Kolejne spotkanie drugoligowe, ale niestety zakończone na naszą niekorzyść, przez co chyba coraz dalej nam do powrotu w szeregi pierwszej ligi. Gra naszej drużyny nie wyglądała źle, staraliśmy się wymieniać dużo podać, szukać wolnych zawodników i tym samym dobrze rozprowadzać piłki. Wiadomo, że wirtuozami piłkarskimi nie jesteśmy, więc głupie straty będą się przydarzały, ale chodzi o to, żeby jak najwięcej podań wymieniać między sobą dołem, po ziemi. Wówczas będziemy sobie stwarzać dogodne sytuacje strzeleckie. W tym meczu właśnie tak staraliśmy się grać i początkowo całkiem nieźle to wychodziło, choć czasami brakowało dobrego ustawienia się, włączenia do gry, czyli dobrej gry bez piłki niektórych zawodników. Pomimo to, udało nam się wypracować kilka okazji do zdobycia bramki. Jedną z nich wykorzystał
Marcin Białowąs, który strzelił bramkę sprzed pola karnego z podania Radka Byszuka po ładnej i składnej akcji zespołu z lewej strony boiska. Kolejna okazja nadarzyła się, gdy z rzutu rożnego piłkę wrzucił Zbyszek Wąs, głową strącił ją Kuba Chojnacki i ta trafiła do Dawida Witkowskiego tuż przy końcowej linii boiska, ale strzał obronił bramkarz rywali. Jednak tuż pod koniec pierwszej części meczu błąd Bartosza Bajkowa w ustawieniu w obronie sprawił, że przeciwnik został bez krycia i bez problemu umieścił otrzymaną od kolegi piłkę w bramce.
W drugiej połowie wciąż staraliśmy się konsekwentnie wypełniać założenia taktyczne, które sobie narzuciliśmy, ale w tej części chyba zabrakło nam trochę szczęścia przy wykańczaniu akcji. Rywale dobrze blokowali nasze strzały, np.
Zbyszka Fałtynowicza przy rzutach rożnych, a także często traciliśmy piłkę tuż przed polem karnym lub bramką rywali poprzez złe podania lub przyjęcia piłki. Oczywiście według powiedzenia jak się nie wykorzystuje własnych sytuacji, to się traci gole. Tak było również w tym przypadku, kiedy przy dośrodkowaniu z prawej strony piłki nie utrzymał w dłoniach Maciej Wójtewicz i głową umieścił ją w bramce napastnik rywali. Do końca spotkania prowadziliśmy otwarte zawody i walczyliśmy o każdą piłkę, tym samym przeprowadzając raz po raz groźne ataki, zaś drużyna Rolexinu nastawiła się na kontrataki. Pomimo tego, że bramkarz rywali kilkakrotnie wypuszczał piłkę z rąk po naszych strzałach, nie udało się także wykorzystać tych błędów. Natomiast mocny i celny strzał po ziemi Krzysztofa Kurowskiego udało się bramkarzowi sparować za linię końcową. Należy też wspomnieć, że sędzia nie zauważył ręki obrońcy Rolexinu w polu karnym i nie podyktował rzutu karnego. W ten sposób doznaliśmy drugiej porażki ligowej pod rząd.
Trzeba przyznać, że pomimo porażki, nasza gra nie wyglądała źle i myślę, że w każdym następnym meczu będziemy walczyli o 3 punkty. Miejmy tylko nadzieję, że poprawimy naszą grę obronną oraz skuteczność, ponieważ bez tego nie da się wygrywać w piłce nożnej. Na pewno mamy zespół, kolektyw, który jest w stanie wygrać z każdym, a to też jest bardzo ważne.

Bramki:
1:0 Białowąs (asysta Byszuk)

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Fałtynowicz, Jabłoński, Grylak, - Deleżuch, Byszuk, Witkowski, Duma - Białowąs
Rezerwowi:
Kleczewski, Wąs, Kurowski, Chojnacki, Rogalski

Sobota 24.04.2010 18.40
SM Suchanino - TML Chełm 1:5(0:0)

Niestety, kiedy brak składu, brak również wyników. Dlatego od początku sezonu osiągamy słabe wyniki i to się potwierdziło także w tym meczu. Było tyle czasu wolnego od piłki, a pomimo to, przyszło zaledwie dziewięciu zawodników. Szkoda, bo w ten sposób to nie powrócimy do elity, a poza tym takie granie nie sprawia radości, a tylko prowadzi do bezsensownej męczarni.
W pierwszej połowie próbowaliśmy wyprowadzić kilka kontrataków, zaś najlepszą sytuację zmarnował
Dawid Witkowski, oddając strzał prosto w bramkarza. Potem jeszcze z rzutu wolnego minimalnie nad poprzeczką strzelił Radek Byszuk i po błędzie bramkarza, który wypuścił piłkę, głową próbował umieścić ją w bramce Piotr Deleżuch, jednak zaliczył tylko boczną siatkę. Zdecydowaną przewagę miała drużyna z Chełmu, ale pomimo mnóstwa stuprocentowych sytuacji, nie potrafiła umieścić piłki w bramce, dzięki czemu utrzymaliśmy bezbramkowy remis. Jedyne, co mogliśmy robić tego dnia, to się bronić i w miarę możliwości próbować kontratakować.
Niestety w drugiej części już nas szczęście opuściło. Mimo fenomenalnej postawy na bramce
Macieja Wójtewicza, krótko po rozpoczęciu rywale zdobyli dwie bramki w krótkim odstępie czasu, co zupełnie podłamało nasz zespół. Próbowaliśmy prowadzić trochę bardziej otwartą grę, jednak jak się można domyśleć, przyniosło to efekt w postaci totalnej klęski. Jedynego gola zdobył Piotr Duma, kiedy zbyt mocne podanie Radka Byszuka wypuścił bramkarz przeciwników i Piotr wykorzystał sytuację. Niestety brak jednego zawodnika oraz zmienników był nazbyt odczuwalny, przez co nie mogliśmy nawiązać walki z drużyną TML Chełm.
Kolejny mecz dopiero za 2 tygodnie, ale kto wie, w jakim składzie go zagramy. Chyba czas zacząć odbudowywać drużynę na zawodnikach, którzy chcą grać w każdym meczu, a nie tylko co drugi tydzień, bądź raz na miesiąc albo jeszcze mniej. Trzeba wprowadzić nowych zawodników do gry. Bez sensu chyba też kapitan zgłosił zespół do rozgrywek Pucharu Ligi Salezjańskiej, który ma się odbywać w tygodniu, skoro nie potrafimy zebrać składu nawet na weekend.

Bramki:
1:3 Duma

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Grylak, Byszuk, Boniewski - Deleżuch, Witkowski, Duma - Białowąs

Sobota 29.05.2010 17.30
SM Suchanino - F.C. Torpedo 1:0(1:0)

Z meczu na mecz się rozkręcamy. Chyba się już obudziliśmy po długiej przerwie w rozgrywkach spowodowanej śmiercią prezydenta Polski, ponieważ wygraliśmy, licząc z Pucharem Ligi, trzeci mecz z rzędu. Rywale tracą punkty, dzięki czemu wróciła nadzieja na zajęcie miejsca premiowanego awansem do I ligi.
Mecz rozpoczęliśmy dobrze i pierwsi zagroziliśmy bramce rywali. Przez pierwsze minuty spotkania mieliśmy przewagę, co skutkowało wypracowaniem sobie sytuacji strzeleckich. Jedyna bramka meczu padła po ok. 10 minutach gry, kiedy to piłkę do wchodzącego w pole karne z prawej strony
Piotra Deleżucha dograł Radek Byszuk i choć Piotr skiksował, to zmylony bramkarz nie zareagował, a do piłki doskoczył Piotr Duma i celnym strzałem umieścił ją w bramce. Po przejęciu prowadzenia trochę bardziej się cofnęliśmy, aby nie stracić głupiej bramki, dzięki czemu przeciwnicy zaczęli sobie stwarzać coraz lepsze sytuacje strzeleckie. Jednocześnie my odpowiadaliśmy bardzo groźnymi kontratakami, których jednak w swoim stylu nie potrafiliśmy zakończyć skutecznymi strzałami.
W drugiej części gra stała się chaotyczna, bardziej twarda i niezbyt ładna. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, jednak każda ze stron stworzyła sobie po kilka klarownych sytuacji z małą przewagą SM Suchanino, które chyba miało ich nieco więcej. Na gole tych sytuacji nie potrafili zamienić
Piotr Duma, Piotr Deleżuch, Klaudiusz Konieczka czy Dawid Witkowski. W naszej bramce doskonale trzy niebezpieczne akcje F.C. Torpedo zatrzymał swoimi interwencjami Krzysiek Walesieniuk, zaś w obronie brylował niemal doskonały w odbiorach piłki i blokowaniu strzałów Zbyszek Fałtynowicz. Konsekwentna gra w obronie, asekuracja oraz szybkie kontrataki sprawiły, że udało się wygrać spotkanie.
Wygląda na to, że taktyka, jaką przyjęliśmy, a właściwie do jakiej powróciliśmy, czyli konsekwentna gra w obronie, dokładna gra piłką i szybkie kontrataki przynoszą nam najlepsze rezultaty i oby były one korzystne do końca obecnych rozgrywek oraz oby zaowocowały powrotem do I ligi.

Bramki:
1:0 Duma (asysta Deleżuch)

Skład rozpoczynający mecz:

Walesieniuk - Bajków, Fałtynowicz, Grylak, Jabłoński - Deleżuch, Byszuk, Witkowski, Konieczka - Duma
Rezerwowi:
Kleczewski, Rogalski

Niedziela 28.03.2010 16.20
SM Suchanino - Hanza Lider 2:1(1:0)

Na pierwszym meczu na kolejnym nowym boisku stawiło się dwunastu zawodników, więc rundę rewanżową rozpoczęliśmy w dość dobrym składzie.
Od pierwszych minut rozpoczęliśmy z animuszem, pamiętni jeszcze sromotnej klęski z rozgrywek halowych. Jednak na dużym boisku gra wygląda nieco inaczej, więc narzuciliśmy swój styl gry, grając konsekwentnie w obronie, przerywając akcje już na połowie rywali i starając się dobrze utrzymywać przy piłce. Szybko przyniosło to efekt w postaci stworzenia sobie kilku dogodnych sytuacji strzeleckich, które niestety seryjnie marnowaliśmy. Najpierw do bramki nie trafił
Kuba Chojnacki, który został sfaulowany w polu karnym, jednak sędzia nawet nie zareagował. Kilka chwil później Kuba zszedł z boiska i zakończył mecz jadąc do szpitala na prześwietlenie. Na szczęście okazało się, że ma tylko stłuczone kolano. Następnie po dośrodkowaniu Dawida Witkowskiego wpierw Piotr Sacharuk nie trafił w piłkę, zaś wbiegający Piotr Deleżuch oddał strzał nad poprzeczką. Kolejnych sytuacji nie wykorzystali Piotr Sacharuk, który nie zdołał zamknąć akcji, Dawid Witkowski, który oddał strzał po ziemii obok słupka oraz Marcin Białowąs, który bardzo ładnie wypracował sobie okazję, lecz będąc sam na sam nie zdołał pokonać bramkarza Hanzy. Drużyna Hanzy w zasadzie nie wypracowała sobie dogodnych sytuacji, ponieważ dobrze zatrzymywaliśmy ich ataki, pięknie blokowaliśmy strzały oraz w bramce wspaniale spisywał się Maciej Wójtewicz. Zaczęliśmy się obawiać, czy niewykorzystane sytuacje nie obrócą się przeciwko nam, jednak w końcu Marcin Białowąs umieścił piłkę w bramce po przejęciu piłki od źle wybijającego obrońcy i ładnym wymanewrowaniu obrony przeciwnika. W zasadzie po pierwszej połowie powinniśmy zdecydowanie prowadzić i spokojnie kontrolować grę.
Drugą cześć spotkania rozpoczęliśmy wciąż grając uważnie w obronie i konsekwentnie trzymając pozycje oraz walcząc o każdą piłkę na boisku, dzięki czemu piłkarze Hanzy nie byli w stanie zagrozić naszej bramce, choć z biegiem czasu przeprowadzali coraz groźniejsze ataki i oddawali strzały sprzed pola karnego. Na szczęście były one mocno niecelne lub na posterunku był
Maciej Wójtewicz. Z biegiem czasu skupiliśmy się bardziej na obronie i wyprowadzaniu kontrataków. Dzięki szerokiemu boisku, bardzo dobrze do gry włączali się Klaudiusz Konieczka oraz grający na skrzydłach Piotr Duma i Piotr Deleżuch, którzy rozprowadzali piłkę. W środku pola kilka niekonwencjonalnych zagrań próbował Radek Byszuk, który również mocno pracował w defensywie, zaś w przodzie o każdą piłkę dzielnie walczył Piotr Sacharuk, który zresztą miał częściowy udział przy zdobyciu pierwszej bramki. Przyszedł również czas na drugą bramkę dla naszego zespołu, dzięki rzutowi wolnemu tuż przed linią pola karnego. Piłkę mocno po ziemii uderzył Piotr Duma, a ta zmieściła się pomiędzy nogami muru i wpadła obok spóźnionego bramkarza. Prowadziliśmy 2:0 i mogliśmy być spokojni... ale tylko przez moment, ponieważ krótko po wznowieniu gry, rywale zdobyli bramkę kontaktową. To sprawiło, że do końca meczu przede wszystkim broniliśmy wyniku, ponieważ młodzi zawodnicy Hanzy mieli wciąż mnóstwo sił, zaś my już nieco z nich opadliśmy. Do końca spotkania udało się utrzymać wynik i tym samym przynajmniej minimalnie zrewanżować za porażkę na hali.
Trzeba przyznać, że nasza niedzielna gra była bardzo mądra i można powiedzieć, że wygraliśmy ten mecz doświadczeniem i chyba mimo wszystko większym zgraniem. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy grali podobnie i uda nam się szybko powrócić do I ligi.

Bramki:
1:0 Białowąs
2:0 Duma

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Grylak, Fałtynowicz, Konieczka - Deleżuch, Byszuk,Witkowski, Duma - Chojnacki
Rezerwowi:
Sacharuk, Białowąs

Piątek 12.03.2010 19:00 sparring
SM Suchanino - F.C. Torpedo 4:1

Sobota 07.11.2009 18.30
SM Suchanino - Wytrzeźwiałka 1:1(1:0)

W celu zakończenia meczu o honor z honorem zabrakło dosłownie ok. 5 min., ponieważ straciliśmy bramkę w ostatnich minutach, podobnie jak Lechia dzień wcześniej.
Pierwsza część meczu przebiegła pod nasze dyktando, co udowodniliśmy dzięki pięknej bramce
Pawła Tatarynowicza, który otrzymał idealną piłkę od Radka Byszuka. Od początku spotkania byliśmy drużyną lepszą i wypracowaliśmy sobie kilka klarownych sytuacji do strzelenia goli, jednak w tym sezonie nasza skuteczność jest "porażająca" niestety. Dwie dobre sytuacje strzeleckie zmarnował Dawid Witkowski, któy najpierw po idealnym podaniu Radka Byszuka uderzył nad poprzeczką, a potem po wymanewrowaniu dwóch obrońców strzał Dawida został zablokowany. Nad poprzeczką również strzelał Klaudiusz Konieczka, zaś ataki Michała Miotka byly przerywane przez obrońców Wytrzeźwiałki. Jednak w tej części staraliśmy się utrzymywać przy piłce, przejmując ją od obrony i wyprowadzając dokładnymi podaniami do przodu. Dopiero ok. 10 min. przed końcem pierwszej połowy, drużyna przeciwna przycisnęła nas i praktycznie nie wychodziliśmy ze swojej połowy. Jednak mimo wszystko zespół Wytrzeźwiałki praktycznie nie wypracował sobie żadnej klarownej sytuacji strzeleckiej, ponieważ bardzo dobrze piłki przejmowali nasi obrońcy, Karol Jabłoński, Grzesiek Grylak, Bartek Bajków i Klaudiusz Konieczka.
Po przerwie nieco się pogubiliśmy i niedokładne podania sprawiły, że rywale często przejmowali piłkę, ale nasza obrona grała bardzo skutecznie przerywając akcje. Natomiast nasza drużyna wyprowadzała groźne kontrataki, które kończyły się niestety na dobrze funkcjonującej w tej części spotkania obronielub bramkarzu ekipy Wytrzeźwiałki. Często piłkę w pomocy przejmował
Piotr Sacharuk, a także Michał Miotk bardzo dobrze pokazywał się do gry, starając się przejąć dużo piłek do Niego adresowanych. Na prawej stronie również dobrze się pokazywał Piotr Deleżuch, który kilkakrotnie zagroził bramce przeciwników bardzo dobrymi podaniami, które niestety nie zostały zakończone strzałami. Piłkę w środku dobrze rozprowadzał Radek Byszuk, zaś w obronie dużo piłek zgarniał Kuba Chojnacki i Karol Jabłoński. Niestety nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji, które sobie stworzyliśmy, co skrzętnie w ostatnich minutach spotkania wykorzystali rywale. Dobra wrzutka z rzutu wolnego w światło bramki, do której pierwszy doszedł napastnik Wytrzeźwiałki wyprzedzając naszego obrońcę i bramkarza, tym samym przedłużając lot piłki głową i umieszczając ją w ten sposób w bramce. Do końca walczyliśmy o 3 punkty, ale już nam się nie udało umieścić piłki w bramce, zaś przeciwnicy mogli nas jeszcze pokarać po zabawie z piłką Bartosza Bajkowa i Grześka Grylaka na naszej połówce. Bartosz zamiast szybciej pozbyć się piłki, stracił ją na rzecz napastnika rywali, zaś ten zagrał piłkę do kolegi, a jego strzał zdołał wyciągnąć sprzed bramki Grzesiek Grylak, a dobitkę wyśmienicie nogą wybronił Maciej Wójtewicz. Na tym emocje meczowe się skończyły i ostatecznie zakończyliśmy I rundę na spadku do II ligi.
W I rundzie zdecydowanie brakowało nam snajpera, który celnymi strzałami by wykańczał nasze dobre akcje. Byliśmy jedną z drużyn, które straciły najmniej bramek, jednak żeby zdziałać coś więcej w lidze, trzeba zdobywać bramki, a tych zdobyliśmy mniej, niż straciliśmy, dlatego spadliśmy do II ligi. Jednak na wiosnę zerują się wszystkie wyniki i będziemy od nowa walczyli o awans do I ligi, do której mają awansować dwie drużyny. Miejmy nadzieję, że będzie to skuteczna walka. Teraz czas na ligę halową.


Bramki:
1:0 Tatarynowicz (asysta Byszuk)

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Grylak, Jabłoński, Konieczka - Tatarynowicz, Byszuk,Witkowski, Deleżuch - Miotk
Rezerwowi:
Sacharuk, Chojnacki

Niedziela 25.10.2009 16.10
SM Suchanino - Dolne Miasto 0:1(0:1)

Mecz o wszystko, ale niestety ponownie problem ze składem. Nic dziwnego, że w tym roku nie będziemy grali o najwyższe miejsca skoro w każdym meczu mamy inny skład, często eksperymentalny.
Mimo naszych problemów kadrowych mecz był wyrównany. Padający deszcz nie pozwalał nam na wyprowadzenie składnych akcji, dodatkowo dużo było niefrasobliwości i niecelnych podań, ale rywale również nie byli lepsi. Chociaż akurat w przypadku drużyny Dolne Miasto można powiedzieć, że grali przynajmniej szczęśliwie. Jedyną akcją naprawdę groźną była sytuacja, gdzie straciliśmy bramkę. Rzut rożny dla rywala, na 5 metrze napastnik przyjmuje piłkę i lekkim strzałem trafia pomiędzy obrońcą, a bramkarzem, który chyba niepotrzebnie wychodził do tej piłki. Z naszej strony odpowiadamy akcjami, gdzie
Piotr Duma na pustą bramkę strzela nad poprzeczką (niestety w czystym strzale przeszkodził nasz inny zawodnik), Klaudiusz Konieczka trafia w słupek, a Paweł Tatarynowicz i Wąs przegrywają pojedynki sam na sam. To wszystko wydarzyło się w pierwszej połowie.
Druga połowa to ponownie nasze dobre sytuacje, które kończyły się albo na bramkarzu - strzały
Piotra Sacharuka i Radka Byszuka, albo obok bramki - ponownie Byszuk i Piotr Deleżuch. Dolne Miasto grało tylko jednym napastnikiem i ograniczało się do kontr, z których zresztą nie było wiele zagrożenia. Natomiast trzeba przyznać, że przeciwnik bronił się skutecznie i mądrze wyprowadzając piłkę przytomnie poprzez linię pomocy, utrzymywali się długo przy piłce. Na tym boisku i w taką pogodę na nasz zespół to była wystarczająco dobra taktyka.
Reasumując, sezon dla nas jest przykry i po bardzo dobrym ostatnim roku przyszła zadyszka. Sama zmiana boiska nie jest tu wytłumaczeniem, bo inne drużyny tak samo musiały się przestawić. Problem tkwi chyba w problemach kadrowych, od początku rundy nie było chyba meczu, abyśmy zagrali w takim samym ustawieniu, a niestety zgranie na tej równej nawierzchni jest czynnikiem bardzo istotnym. Oczywiście nie poddajemy się i gramy do końca, przecież to tylko zabawa.

Skład rozpoczynający mecz:

Adamiak - Bajków, Grylak, Wójtewicz, Orzeszek - Deleżuch, Byszuk, Duma - Tatarynowicz - Wąs
Rezerwowi:
Sacharuk, Konieczka

Sobota 17.10.2009 15.00
SM Suchanino - Damen 1:0(1:0)

Następny mecz i niestety wracają stare problemy ze składem. Kilka osób wcześniej zgłosiło swoją absencję i stąd każda następna nieobecność groziła potencjalną grą w okrojonym składzie. Niestety zawiodły osoby, które jeszcze dzień wcześniej zapowiadały, że będą na 100%. W związku z tym zagraliśmy z dwoma bramkarzami w polu, aczkolwiek w tym dniu naprawdę zagrali bardzo dobry mecz.
Mecz z Damenem to był pierwszy mecz z serii tych o wszystko, ponieważ, aby wejść do pierwszej piątki nie możemy już stracić żadnego punktu. Z konieczności w obronie zagrał
Karol Jabłoński jako stoper i trzeba podkreślić, że wprowadził wiele spokoju do naszej gry, dzięki czemu cały mecz był pod nasze dyktando. Pierwszą połowę zaczęliśmy jednak spokojnie, ale z czasem nabieraliśmy pewności, że dzisiaj musimy wygrać. Piłka ładnie przechodziła z defensywy do ataku, gdzie świetnie piłki rozdzielał Michał Miotk. Na lewym skrzydle szalał Piotr Duma, który przeprowadził dwie świetne akcje, wykładając piłkę Radkowi Byszukowi, któremu zabrakło najpierw kilku centymetrów, aby wyprzedzić obrońcę, a w drugiej sytuacji strzał został zablokowany przez rywala. To nas nie zdeprymowało i graliśmy z jeszcze większym rozmachem. Po następnej ładnej akcji Paweł Tatarynowicz znalazł się w sytuacji sam na sam, strzelił w nogi bramkarza, a dobitka Piotra Sacharuka trafiła… w Piotrka Dumę i mało brakowało, aby po tym przypadkowym zagraniu wpadła bramka, ale niestety tym razem piłkę na linii bramkowej złapał golkiper Damenu. Na szczęście po kilku minutach asysta Michała Miotka i Paweł Tatarynowicz ponownie stanął przed szansą zdobycia bramki i tym razem zachował się jak rasowy snajper, strzelając ładnie w krótki róg.
Druga połowa to nasze ataki, które niestety za każdym razem kończyły się na świetnej interwencji bramkarza, który był najlepszym zawodnikiem drużyny przeciwnika. Damen zagroził nam tylko dwukrotnie. Za pierwszym razem dopisało nam szczęście, bo nasi obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej, a za drugim razem świetną interwencją popisał się
Roman Adamiak.
Po meczu jeden z rywali gratulując nam zwycięstwa powiedział, że tego dnia przewyższaliśmy jego drużynę o klasę. Ciężko się z tym nie zgodzić, chociaż na pewno w naszej grze zabrakło bramek, ale do tego się już trochę niestety przyzwyczailiśmy. Do końca rundy zostało nam już tylko dwa mecze i tylko dwa zwycięstwa dadzą nam upragnioną pierwszą piątkę.

Bramki:
1:0 Tatarynowicz (asysta Miotk)

Skład rozpoczynający mecz:
Adamiak - Bajków, Jabłoński, Sacharuk, Wójtewicz - Deleżuch, Byszuk, Duma - Tatarynowicz - Miotk

Niedziela 11.10.2009 19.40
SM Suchanino - TechBud 0:2(0:0)

Niestety, jakoś w tym sezonie nam nie idzie. Przede wszystkim jesteśmy bardzo nieskuteczni i za szybko tracimy ducha walki. Pomimo, że w kadrze widnieją napastnicy, to z różnych względów brakuje ich na boisku, w związku z czym brakuje piłkarza, który potrafiłby przytrzymać piłkę i pociągnąć akcję do końca z celnym wykończeniem.
Od początku spotkania drużyna TechBudu przycisnęła nasz zespół i praktycznie zamknęła na naszej połowie. Jednak nasza gra wyglądała lepiej niż w poprzednim tygodniu z Reversem. Pomimo, że obrońcy rywali bardzo dobrze przejmowali większość piłek i wybijali do przodu, to dzięki temu
Radek Byszuk i Karol Jabłoński przejmowali dużo piłek w środku. Dobrze w naszej bramce spisywał się Piotr Sacharuk, który wybronił kilka groźnych strzałów. Kilkakrotnie udało nam się zagrozić bramce TechBudu, jednak zabrakło przysłowiowej kropki nad i. Najlepsze trzy sytuacje strzeleckie zmarnował Dawid Witkowski. Najpierw po wyśmienitym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Piotra Dumy na krótki słupek Dawid minimalnie minął się z piłką, następnie przepuścił strzał Radka Byszuka z daleka, zamiast musnąć piłkę kierująć ją do bramki, a na koniec wychodząc sam na sam z bramkarzem strzelił wprost w niego. W tej części jeszcze bardzo dobry strzał z prawej strony oddał Piotr Deleżuch, ale bramkarz przeciwników zdołał sparować piłkę na aut.
W drugiej części już trochę częściej gościliśmy na połowie rywali, ale wciąż nie potrafiliśmy umieścić piłki w ich bramce. Natomiast wręcz przeciwnie zespół TechBudu, który zdołał dwukrotnie po rzutach rożnych znaleźć dziury w naszej obronie i umieścić piłkę w bramce. Ponieważ zostało jeszcze ok. 15 minut spotkania, do końca staraliśmy się zdobyć gole, zaś rywale nastawili się na kontrataki. Jednak po stracie dwóch bramek niektórzy nasi zawodnicy załamywali ręce i nie walczyli do końca. Inna sprawa, że kolejne dobre okazje
Piotra Dumy, Dawida Witkowskiego i Kuby Chojnackiego doskonale bronił bramkarz TechBudu, więc momentami mogło się odechciewać grać. Jednak drużyna z charakterem walczy do ostatniego gwizdka i to należy sobie zakodować w głowach.
W dzisiejszym meczu chyba głównie zabrakło skuteczności, ponieważ gdybyśmy już w pierwszej połowie zdobyli gole, to mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Teraz przede wszystkim musimy zacząć dokładniej grać piłką na tym boisku i mniej nerwowo. Podobnie jak w poprzednim sezonie, powinniśmy cierpliwie rozgrywać piłkę i próbować konstruować dobre akcje, tym samym grając konsekwentnie i z pełną koncentracją do ostatniego gwizdka, ponieważ tylko i wyłącznie gra zespołowa dała nam w zeszłym sezonie 4. miejsce w lidze.

Skład rozpoczynający mecz:
Sacharuk - Bajków, Grylak, Konieczka - Byszuk, Deleżuch, Jabłoński, Duma - Chojnacki - Witkowski
Rezerwowi:
Wójtewicz

Sobota 03.10.2009 15.00
SM Suchanino - Revers 0:2(0:1)

Na szczęście, dzięki nowemu boisku, nie możemy narzekać na brak frekwencji, ponieważ nawet w brzydką, wietrzystą pogodę nie trzeba się kąpać w błocie i przychodzi wystarczająca liczba zawodników, żeby spokojnie wytrzymać kondycyjnie całe spotkanie.
Niestety tej soboty nie zaliczymy do udanych. W pierwszej części graliśmy pod wiatr, przez co praktycznie się broniliśmy licząc na kontrataki. Jednak niespodziewanie bardzo szybko straciliśmy bramkę, znowu po silnym i dokładnym strzale z daleka (ok. 15-20 m)
Maciej Wójtewicz nie zdążył właściwie zareagować. Inna sprawa, że taki strzał w ogóle nie powinien dojść do skutku, ponieważ powinnien zostać zablokowany przez pomocników, ale stało się inaczej i praktycznie od początku musieliśmy walczyć o odrobienie straty. Napór rywali był ogromny tego dnia, ale nam udało się mimo wszystko wyprowadzić dwa groźne kontrataki. Za pierwszym razem piłkę otrzymał Dawid Witkowski, który zwiódł jednego rywala, zszedł do środka, gdzie wymanewrował jeszcze dwóch przeciwników i oddał strzał w długi róg bramki, ale piłka przeleciała obok słupka. Natomiast po kilku chwilach znów dobre podanie od Piotra Dumy lub Radka Byszuka otrzymał Dawid Witkowski, który zmylił jednego z obrońców i dograł do wchodzącego w środku Karola Jabłońskiego, ale ten nie trafił dobrze w piłkę, która poleciała obok bramki. Z kolei rywale mieli jeszcze jedną dobrą sytuację do podwyższenia, ale na nasze szczęście piłka odbiła się od zewnętrznej strony poprzeczki i wyszła w pole.
Spodziewaliśmy się, że po zmianie stron sytuacja się zmieni i grając z wiatrem, to my będziemy stroną przeważająca, będącą częściej przy piłce i absorbującą obrońców i bramkarza Reversów strzałami na bramkę. Jednak nic z tych rzeczy, ponieważ po przerwie wciąż nie potrafiliśmy się odnaleźć, często głupio tracąc piłkę na rzecz przeciwników oraz grając bardzo niedokładnie. Owszem, jeszcze na początku drugiej połowy zaatakowaliśmy przez kilka minut, ale nie udało się wyrównać, zaś rywale szanowali piłkę, grając bardzo rozsądnie i dokładnie. Był jeszcze moment po ok. 15 minutach, gdzie mocniej przycisnęliśmy całym zespołem drużynę Revers, ale to nie był nasz dzień. Obrońcy Reversa udanie wybijali piłkę. Znowu chyba najlepszą w tym meczu okazję zmarnował
Dawid Witkowski, który dostał idealną piłkę tuż przed bramką od przedzierającego się prawą stroną pomiędzy dwoma przeciwnikami Klaudiusza Konieczki, ale składając się do strzału nie trafił czysto w piłkę, a ta jeszcze dobijana przez bodajże Klaudiusza i Piotra Deleżucha oraz wypuszczana gdzieś tam przez bramkarza nie znalazła drogi do bramki. Przeciwnicy w końcówce przeprowadzili jeden z ostatnich kontrataków, pogrążając naszą ekipę.
Generalnie szybko stracona bramka zbiła nas z tropu, a po drugie zagraliśmy słaby mecz, grając wolno i niedokładnie piłką, przez co w ciągu całego spotkania oddaliśmy zaledwie 3-4 strzały na bramkę rywali, w tym żadnego z daleka. No cóż, trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski i w kolejnych meczach zagrać lepiej.

Skład rozpoczynający mecz:
Wójtewicz - Konieczka, Grylak, Fałtynowicz, Orzeszek - Tatarynowicz, Byszuk, Jabłoński, Duma - Witkowski
Rezerwowi:
Deleżuch, Walesieniuk, Sacharuk

Niedziela 27.09.2009 15.00
SM Suchanino - ViruS 3:0(1:0)

Już 4. kolejka nowego sezonu za nami i nareszcie doczekaliśmy się zwycięstwa w piękne, słoneczne i ciepłe niedzielne popołudnie.
Praktycznie od początku spotkania objęliśmy inicjatywę, czego efektem były dobre akcje, jednak standardowo brakowało dokładności w wykończeniu. W tej części spotkania kilka dobrych sytuacji strzeleckich zmarnowali
Michał Miotk i Piotr Duma. Jednak bardzo dobrze funkcjonowała nasza gra obronna i odbiór piłki. Łukasz Orzeszek, Grzesiek Grylak i Bartek Bajków często zatrzymywali indywidualne akcje przeciwników. Przede wszystkim przemieszczaliśmy się pod bramkę rywali wieloma dokładnymi podaniami i w końcu udało się zdobyć prowadzenie. Piłkę z autu na wysokości pola karnego wyrzucał Michał Miotk, a tę przyjął Piotr Duma, który idealnie wyczekał, aż bramkarz ViruSa się położy i wymanewrował go umieszczając piłkę z ostrego kąta do pustej bramki. Nasz napór nie malał, jednak w tej połowie już bramki nie padły.
W drugiej części spotkania wciąż staraliśmy się utrzymywać długo przy piłce, dzięki czemu mieliśmy inicjatywę, zaś rywale, pomimo dobrego wyszkolenia technicznego, chyba grali zbyt indywidualnie, przez co tracili piłki jeszcze przed naszym polem karnym. To z kolei otwierało nam drogę do szybkich kontrataków, które przyniosły nam podwyższenie prowadzenia. Najpierw
Kuba Chojnacki otrzymał dokładne podanie od Karola Jabłońskiego i w swoim stylu obrócił się z piłką oddając mocne i celne uderzenie po długiej. Natomiast po niespełna pięciu minutach było już 3:0, dzięki ładnemu golowi Piotra Deleżucha, który otrzymał długie podanie na prawą stronę od Michała Miotka i mocnym, dokładnym strzałem z lewej nogi umieścił piłkę w bramce rywali. Do końca spotkania stworzyliśmy sobie jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku, ale niecelnie strzelali Kuba Chojnacki czy Michał Miotk.
Najważniejsze, że nareszcie zdobyliśmy komplet punktów, po dobrej zespołowej grze, dzięki czemu trochę awansowaliśmy w tabeli. Jednak żeby zająć miejsce w pierwszej piątce, trzeba jeszcze dużo powalczyć.

Bramki:
1:0 Duma (asysta Miotk)
2:0 Chojnacki (asysta Jabłoński)
3:0 Deleżuch (asysta Miotk)


Skład rozpoczynający mecz:
Wójtewicz - Bajków, Grylak, Orzeszek - Jabłoński, Tatarynowicz, Majsik, Witkowski, Duma - Miotk
Rezerwowi:
Deleżuch, Walesieniuk, Konieczka, Chojnacki

Sobota 19.09.2009 19.40
SM Suchanino - Terma Technologie 1:1(1:1)

Po meczach z 6-7 rezerwowymi przyszedł czas na mecz z zaledwie 1 rezerwowym, więc dziś zabrakło trochę sił już pod koniec drugiej części spotkania.
Standardowo rozpędzamy się powoli, zaczynając sezon, pomimo dobrej gry, dość ospale, jeśli chodzi o wykańczanie akcji i zdobywanie bramek. W zasadzie podobnie, jak w poprzednim sezonie, no ale lepszy 1 punkt niż 0. Początek spotkania nie wyglądał dla nas zbyt dobrze, ponieważ chyba się przestraszyliśmy lidera, który w dwóch meczach zdobył komplet punktów i zostaliśmy przyciśnięci do muru. Przez ok. 5-7 minut drużyna Termy zamknęła nas na naszej połowie i musieliśmy odpierać ich ataki, ponieważ raz za razem oddawali groźne strzały. Na szczęście w końcu się obudziliśmy i rozciągnęliśmy grę na całą długość boiska. Zaczęliśmy też dokładniej grać piłką, dzięki czemu przesuwaliśmy się pod bramkę rywali, którzy niestety dobrze przerywali nasze akcje. Tym razem to przeciwnikom udało się zdobyć prowadzenie po strzale z ok. 15-20 metrów i błędzie
Macieja Wójtewicza, któremu piłka przeleciała nad głową. Być może Maciej nie dostrzegł dobrze jak leciała, tym bardziej, że strzał był dość mocny, zaś przyczyną mogło być dość słabe oświetlenie boiska. Oczywiście od razu staraliśmy się odrobić tę stratę i udało to się w dość krótkim czasie. Po dobrym rozprowadzeniu piłki, trafiła ona do Radka Byszuka, który przerzucił piłkę ze środka na prawą stronę do Pawła Tatarynowicza, zaś ten zagrał ją po ziemi pomiędzy obrońcami, gdzie udało się do niej dość Dawidowi Witkowskiemu. Ten celnym strzałem po ziemi przy lewym słupku wyrównał stan meczu. Potem jeszcze po dobrej akcji w swoim stylu Klaudiusza Konieczki, który został sfaulowany tuż przed polem karnym, mieliśmy rzut wolny, jednak strzał niezbyt wyszedł Łukaszowi Orzeszkowi. W tej części spotkania nie mieliśmy już tak klarownych sytuacji, a więcej strzałów na bramkę oddali przeciwnicy.
Druga część spotkania była już bardziej wyrównana, choć chyba lekką przewagę wciąż miała drużyna Termy, zaś my skoncentrowaliśmy się na obronie i wyprowadzaniu szybkich kontrataków. Niestety kończyły się one albo wzajemnym niezrozumieniem, albo niedokładnym podaniem lub stratą piłki, a rzadko kiedy strzałem, ale niecelnym. Po jednym ze strzałów bodajże
Karola Jabłońskiego, bramkarz Termy przestraszony przez nadbiegającego Pawła Tatarynowicza puścił piłkę między rękoma, jednak tuż przed linią bramkową zdołał ją wybić obrońca. Natomiast rywale oddali ponownie dużo strzałów na naszą bramkę i to celnych, jednak Maciej Wójtewicz w pełni się zrehabilitował za straconą bramkę, broniąc fenomenalnie już do końca spotkania. Głównie dzięki Niemu nie straciliśmy tego dnia więcej goli. Przeciwnicy mieli także bodajże dwa słupki, więc trochę szczęścia też nam dziś dopisało. Żadna z drużyn nie potrafiła przechylić szali na swoją stronę, w związku z czym wynik już się nie zmienił.
Gra w sobotnim meczu może nie była najlepsza, więc należy się cieszyć, że urwaliśmy pierwsze punkty liderowi gr. 2. Miejmy nadzieję, że faktycznie w końcu zaczniemy wykorzystywać sytuacje strzeleckie, które sobie wypracowujemy, dzięki czemu będziemy mogli zwyciężać i piąć się w górę tabeli.

Bramki:
1:0 Witkowski (asysta Tatarynowicz)

Skład rozpoczynający mecz:
Wójtewicz - Bajków, Grylak, Orzeszek - Konieczka, Byszuk, Jabłoński, Duma - Tatarynowicz - Witkowski
Rezerwowi:
Fałtynowicz

Niedziela 13.09.2009 19:40
SM Suchanino - StarMed 1:2(1:0)

Trzeba przyznać, że na początku sezonu zdecydowanie nie możemy narzekać na brak składu, ponieważ tym razem mieliśmy jeszcze więcej osób na zmiany. Prawdopodobnie wpływ na to ma nowa murawa, na której nie da się pobrudzić, ale generalnie to dobrze.
Spotkanie rozpoczęliśmy od ataku na rywali, jednak początkowo nie przynosiło to skutku bramkowego, ponieważ drużyna StarMed dobrze się broniła. Po kilku minutach przeciwnicy doszli do głosu i spotkanie się wyrównało. Dobre akcje przeprowadzane były naprzemiennie przez jedną i drugą drużynę. Na szczęście nasza obrona była bardzo szczelna, zaś akcje najczęściej przerywali
Klaudiusz Konieczka i Zbyszek Fałtynowicz. W końcu udało nam się objąć prowadzenie po bramce Zbyszka Wąsa, który otrzymał dokładne podanie od Dawida Witkowskiego, pociągnął jeszcze kilka kroków w lewo i uderzył piłkę lewą nogą po długiej, nie dając szans bramkarzowi. Po tej bramce trochę się cofnęliśmy, jednak nadal stwarzaliśmy sobie dobre sytuacje. Najlepszą w tej części spotkania, po szybkim kontrataku, zmarnował Michał Miotk, po dokładnym podaniu od Dawida Witkowskiego. W oddaniu celnego strzału przeszkadzali Michałowi dwaj obrońcy drużyny StarMed, więc do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił.
Drugą część meczu rozpoczęliśmy bardzo źle, ponieważ zbyt mocno cofnęliśmy się do obrony, co skrzętnie wykorzystali rywale, próbując doprowadzić częstymi strzałami do wyrównania. Natomiast drużyna SM Suchanino nie potrafiła wyprowadzić szybkiego ataku większą liczbą zawodników. Niestety po ok. 10 minutach tej części spotkania przeciwnicy w końcu wykorzystali naszą niefrasobliwość.
Dawid Witkowski chcąc przerwać lot piłki z połowy rywali, tak niefortunnie główkował, że piłka poleciała w stronę naszej bramki, a tam doszedł do niej napastnik StarMedu, pokonując Macieja Wójtewicza celnym strzałem w długi róg. Ze względu na fakt, że gramy zawsze o zwycięstwo, stracony gol podziałał na nas jak płachta na byka i ruszyliśmy w końcu do zdecydowanego ataku. Jednak tego dnia szczęście nie było po naszej stronie, jeśli chodzi o skuteczność. Pomimo tego, że graliśmy dobrze dokładną piłkę i stwarzaliśmy sobie sytuacje strzeleckie, piłka nie chciała wpaść do bramki rywali. Natomiast rywale zdobyli kolejną bramkę po głupiej stracie piłki przez nas, szybkim kontrataku i silnym strzale pod poprzeczkę w krótki róg, pokonując Maćka Wójtewicza. Do końca meczu staraliśmy się wyrównać, jak mogliśmy, ale seryjnie marnowaliśmy stuprocentowe sytuacje. Kuba Chojnacki w słupek, Piotr Sacharuk wprost w bramkarza (po kolejnym dobrym podaniu Dawida Witkowskiego), Zbyszek Wąs w słupek, a dobitkę Michała Miotka po raz kolejny tego dnia wyciągnął bramkarz StarMedu i w końcu Dawid Witkowski obok słupka. W końcu ku naszemu smutkowi zabrzmiał gwizdek końcowy.
Niestety 13 okazał się dla nas pechowym dniem i mimo prowadzenia, przegraliśmy mecz, który patrząc na wypracowane sobie sytuacje, powinniśmy zdecydowanie wygrać. Szkoda straconych punktów, ale to dopiero początek sezonu, więc napewno w kolejnych meczach będziemy walczyć o zwycięstwa, ponieważ nasza gra wyglądała długimi momentami bardzo dobrze.

Bramki:
1:0 Wąs (asysta Witkowski)

Skład rozpoczynający mecz:
Wójtewicz - Konieczka, Grylak, Fałtynowicz, Orzeszek - Witkowski, Jabłoński, Byszuk, Duma - Miotk
Rezerwowi:
Chojnacki, Tatarynowicz, Wąs, Deleżuch, Kopernik, Sacharuk, Bajków


Sobota 05.09.2009 15:00
SM Suchanino - Św. Wojciech-Lipce 1:1(1:1)

Nareszcie rozpoczęliśmy nowy sezon ligi salezjańskiej, zaś na mecz inaugurujący, odbywający się na nowej sztucznej murawie przy SP nr 12 na Ujeścisku stawił się prawie pełny skład. Przed rozpoczęciem podziękowano panu Stanisławowi Zarembie za wieloletnią pracę społeczną oraz prezesurę w Salezjańskiej Organizacji Sportowej SL "SALOS", zaś sam pan Stanisław obdarował drużyny rozpoczynające sezon symbolicznymi proporczykami oraz rozpoczął mecz kopnięciem piłki.
Ponieważ boisko jest nieco mniejsze od starego boiska na Oruni, więc początek meczu nie wyglądał zbyt ciekawie. Grając po 10 osób w drużynie wydawało się być nieco ciasno na boisku. Inicjatywę próbował przejąć Św. Wojciech, jednak na boisku gra obu drużyn wyglądała jak kopanina, nieco chaotycznie. Wiadomo, że trzeba się przyzwyczaić do nowej murawy. My graliśmy standardową taktyką z jednym napastnikiem. Dopiero po kilku minutach się odnaleźliśmy i zaczęliśmy konstruować ciekawe akcje. Przede wszystkim staraliśmy się grać wieloma podaniami, ponieważ holowanie piłki w takim tłoku nie miało większego sensu. Dzięki temu dobre akcje przeprowadzili
Piotr Duma, Dawid Witkowski czy Karol Jabłoński, jednak brakowało ostatniego podania i strzału. Jak to zazwyczaj bywa, co się nie udało nam, to się udało przeciwnikom i to oni zdobyli pierwsi gola strzałem z pola karnego. Piłki nie zdołał przejąć nasz kapitan Grzegorz Grylak, który próbował jeszcze ją wybijać, ale ta powędrowała w stronę bramki, gdzie wszystkich wyprzedził napastnik rywali oddając strzał, którego nie zdołał również zatrzymać nasz bramkarz Roman Adamiak. Po stracie bramki nadal graliśmy spokojnie, to co sobie założyliśmy. Prawą stroną szarżował kilkakrotnie Paweł Tatarynowicz. W końcu udało się wyrównać, po składnej akcji od środka, którą zapoczątkował Jarek Majsik podając do Dawida Witkowskiego, który natychmiast zagrał do Piotra Sacharuka, zaś ten ściągając na siebie obrońców oddał piłkę do środka ponownie do Dawida, który celnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Pomimo starań obu drużyn wynik do przerwy już się nie zmienił.
W drugiej części meczu wciąż były to bardzo wyrównane zawody, jednak chyba więcej klarownych sytuacji miał zespół SM Suchanino. Najpierw doskonale w okolicach pola karnego Św. Wojciecha obrócił się z piłką
Kuba Chojnacki oddając strzał na bramkę, który świetnie wybronił bramkarz rywali. Następnie dobre podanie w pole karne od Kuby otrzymał Karol Jabłoński, jednak nie zdołał przyjąć piłki i oddać strzału. Sporo szumu w środku robił Radek Byszuk, zaś na lewym skrzydle Piotr Duma. Kolejną sytuację zmarnował Piotr Sacharuk, który nie zdołał dobrze uderzyć piłki w światło bramki i ponownie Kuba Chojnacki, który oddał strzał nad poprzeczką. Rywale nie mieli tak klarownych sytuacji w drugiej części spotkania. Owszem kilkakrotnie przeprowadzili groźne akcje flankami i szczególnie groźni byli przy stałych fragmentach gry, szczególnie przy rzutach rożnych. Kilka razy też do piłki wychodził Roman Adamiak, jednak nie łapiąc jej, ale na szczęście nie zakończyło to się źle dla drużyny SM Suchanino. Ostatecznie sprawiedliwy podział punktów.
Myślę, że na tej nowej płycie boiska trzeba będzie grać bardziej technicznie i częściej ziemią, ze względu na fakt, że jest nieco ciaśniej i jest mniej miejsca na dobieg do górnego podania. Generalnie rozpoczęcie ligi można uznać za nienajgorsze, tym bardziej, że w poprzednim sezonie również rozpoczęliśmy remisami i zakończyliśmy go na 4. miejscu.

Bramki:
1:1 Witkowski (asysta Sacharuk)

Skład rozpoczynający mecz:
Adamiak - Bajków, Grylak, Fałtynowicz, Orzeszek - Witkowski, Jabłoński, Byszuk, Tatarynowicz - Chojnacki
Rezerwowi:
Duma, Deleżuch, Konieczka, Wójtewicz, Majsik, Sacharuk



Dzisiaj jest: Aktualizacja: 04 gru 2010 | dawidwit@wp.pl

Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego