SM SUCHANINO


Idź do spisu treści

Sezon 2010/2011

Drużyna > Historia > Archiwum meczów

Sobota 09.10.2010 15.10
SM Suchanino - AKTS Orunia 1:4(0:2)

Po meczach ze zdobyczami punktowymi przystępowaliśmy pełni optymizmu do kolejnego spotkania. Niestety, znowu nie do końca w optymalnym składzie.
Mecz rozpoczęliśmy ostrożnie od własnej połowy. ponieważ od początku spotkania rywale przewyższali nas w grze dokładnymi podaniami oraz umiejętnościami technicznymi. Jednak pierwszy strzał na bramkę oddał
Dawid Witkowski, niestety niezbyt celny. Staraliśmy się wyprowadzać kontrataki, ale w tej części meczu nie zagroziliśmy groźniej dobrze zorganizowanym rywalom. Jak się można było spodziewać, pierwsi straciliśmy bramkę. Natomiast przy drugim golu zabrakło asekuracji, gdy zawodnik z Orunii zagrał piłkę płasko z prawej strony wzdłuż bramki i nikt z Suchanina jej nie wybił, a akcję zamknął napastnik przeciwników. Dopiero pod koniec pierwszej połowy udało nam się bardziej zagrozić bramce rywali, kiedy to wykonywaliśmy serię rzutów rożnych na przemian raz z prawej a raz z lewej strony, siejąc popłoch w szeregach obronnych AKTS Orunia. Niestety nie udało nam się zdobyć gola kontaktowego.
W przerwie meczu, po naradzie, stwierdziliśmy, że rywale są do ogrania, więc od początku staraliśmy się grać dokładnymi podaniami, ale wciąż wyprowadzając piłkę bezpiecznie z własnej strefy boiska. Coraz częściej włączaliśmy się większą liczbą zawodników do kontrataków, w których wyprowadzaniu przewodził
Karol Jabłoński na lewej stronie. Coraz lepsza i dokładniejsza wymiana piłek sprawiła, że nasze ataki były coraz groźniejsze dla przeciwnika. Nareszcie udało się wywalczyć przynajmniej rzut karny po obronie przez zawodnika z pola, strzału Marcina Białowąsa, lecącego do bramki, co zakończyło się to dla Niego żółtą kartką, a dla nas grą w przewadze. Niestety podczas ustalania wykonawcy rzutu karnego, nikt z Suchanina nie zauważył, że do wykonania ustawił się nowy młody zawodnik Sebastian Zapała i kiedy Zbyszek Fałtynowicz chciał zabierać się za wykonanie karnego, było już po gwizdku sędziego i Sebastian oddał bardzo słaby strzał wprost w bramkarza. Zaprzepaszczona szansa na kontakt, zaś cała drużyna była wściekła, że młody zawodnik się podpalił, tym bardziej, że to jego dopiero czwarty (i prawdopodobnie ostatni) mecz w zespole. Walczyliśmy w dalszym ciągu o zdobycie choćby jednego gola. Najpierw Zbyszek Fałtynowicz po rzucie rożnym doszedł do piłki, ale nie zdołał jej podciąć nad leżącym bramkarzem. Jednak już akcja z lewej strony zakończona podaniem Karola Jabłońskiego i celnym strzałem Kuby Chojnackiego wlała w nasze serca jeszcze nadzieję przynajmniej na remis. I byliśmy blisko spełnienia tych nadziei, kiedy do jednego z dośrodkowań pięknie do strzału przewrotką złożył się Klaudiusz Konieczka, który niestety trafił tylko w poprzeczkę. Krótko po tej sytuacji drużyna AKTS Orunia wyprowadziła szybki kontratak trzech na jednego, który zakończyli spokojnym umieszczeniem piłki w bramce. Choć próbowaliśmy do końca uzyskać jak najmniejszy wymiar kary, to jakoś w sobotę zabrakło nam szczęścia, zaś przeciwnicy dobili nas po kolejnej kontrze.
Trzeba przyznać, że o ile w pierwszej połowie nie graliśmy źle, to jednak widać było, że jesteśmy słabszą drużyną. Natomiast już w drugiej połowie można powiedzieć, że nawiązaliśmy równorzędną walkę z rywalem z czołówki tabeli, jednak tym razem zabrakło nam trochę szczęścia. Na kolejne spotkania patrzymy z optymizmem, tym bardziej, że szykuje się następne, obok
Macieja Matejki i wracającego do gry Karola Jabłońskiego, bardzo dobre wzmocnienie w osobie Pawła Kurowskiego.

Bramki:
1:2 Chojnacki (asysta Jabłoński)


Skład rozpoczynający mecz:

Sacharuk - Bajków, Grylak, Fałtynowicz, Jabłoński - Konieczka, Byszuk, Witkowski, Chojnacki - Białowąs
Rezerwowi:
Zapała

Sobota 03.10.2010 14.00
SM Suchanino - Rolexin 1:1(0:1)

Już przed meczem pojawił się problem z bramkarzem, ponieważ Krzysiek Walesieniuk nie przyjechał, zresztą tak jak się anonsował, zaś Maciej Wójtewicz i Piotr Sacharuk mieli kontuzjowane dłonie. Wypadło na Piotra, że musiał stanąć w bramce. Jednak należy go pochwalić za postawę na boisku, a przy bramce dla rywali nie miał nic do powiedzenia.
Z początku spotkania daliśmy się nieco zepchnąć do obrony przez zespół Rolexinu, w wyniku czego szybko straciliśmy bramkę po silnym strzale po ziemii Krzysztofa Kwasnego, którego nie zdołali zablokować trzej obrońcy. Trzeba też wspomnieć, że pierwszą połowę rywale grali z wiatrem, więc tym bardziej uderzenie napastnika było mocniejsze. Po bramce przeciwnicy nieco odpuścili, skupiając się bardziej na obronie i wyprowadzaniu kontrataków. Na szczęście nasi obrońcy bardzo dobrze podwajali krycie, w szczególności pilnując dwóch groźnych napastników drużyny Rolexinu. Natomiast pomocnicy wyprowadzali dobre i składne akcje, w których niestety brakowało dokładnego ostatniego podania. Najlepszą sytuację w tej części meczu zmarnował
Dawid Witkowski strzałem głową z 3-4 metrów obok bramki, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Radosława Byszuka.
W drugiej połowie to my graliśmy z wiatrem i od razu zaatakowaliśmy rywali, chcąc jak najszybciej zdobyć wyrównującego gola. Grając z wiatrem mieliśmy oddawać strzały z daleka, jednak boisko zweryfikowało te plany i raczej wciąż pracowaliśmy skrzydłami lub długimi podaniami do
Marcina Białowąsa. Udało nam się przeprowadzić kilka dobrych akcji, jednak zakończonych niecelnymi strzałami. Okazało się, że wybór zawodnika do gry w polu spośród Macieja Wójtewicza i Piotra Sacharuka, również był trafiony, ponieważ kolejny raz w swoim stylu akcję lewym skrzydłem przeprowadził ten pierwszy, wymieniając piłkę z Kubą Chojnackim i umieszczając ostatecznie piłkę w bramce płaskim strzałem w długi róg. Rozochoceni wyrównaniem staraliśmy się dobić przeciwników strzeleniem zwycięskiej bramki. Jednak ekipa Rolexinu wyszła z opresji, a dodatkowo mogła wygrać ten mecz, dzięki pomocy sędziego, który podyktował rzut karny z kapelusza. Na szczęście Krzysztof Kwasny fatalnie go wykonał, strzelając wprost w zostawione przez Piotra Sacharuka nogi, zaś dobitkę kopnął z całej siły...ale obok praktycznie pustej bramki. W tym przypadku sprawdziło się powiedzonko "oliwa sprawiedliwa". Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
Mecz można uznać za bardzo wyrównany. Kto wie, jakby się skończyło, gdybyśmy tak szybko nie stracili bramki. Jednak jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Za tydzień bardzo ciężki mecz z drużyną AKTS Orunia. Powinniśmy już grać w optymalnym składzie, więc na pewno powalczymy o zwycięstwo.

Bramki:
1:1 Wójtewicz (asysta Chojnacki)


Skład rozpoczynający mecz:

Sacharuk - Bajków, Grylak, Fałtynowicz, Biernacki - Deleżuch, Byszuk, Witkowski, Wójtewicz - Białowąs
Rezerwowi:
Chojnacki, Zapała, Wielichowski

Sobota 25.09.2010 16.20
SM Suchanino - Św. Wojciech-Lipce 7:1(5:1)

Nareszcie zwycięstwo i to w jakim stylu! Szkoda, że w każdym meczu nie jesteśmy tacy skuteczni, a trzeba dodać, że graliśmy cały mecz bez zmian, ponieważ przybyło zaledwie dziesięciu naszych zawodników.
Od początku spotkania ustawiliśmy się na własnej połowie, spokojnie czekając na udany odbiór piłki i dokładne rozegranie jej do przodu. Ta taktyka już w pierwszych minutach przyniosła nam prowadzenie, dzięki rzutowi wolnemu i zamieszaniu podbramkowemu, w którym
Piotr Sacharuk zagrał piłkę głową na drugi słupek bramki, gdzie formalności dopełnił Marcin Białowąs. Na szczęście początkowo rywale zagrywali piłkę często niedokładnie i zbyt nonszalancko, co pozwalało nam na przejęcia piłek i wyprowadzanie groźnych kontrataków. Po kilku minutach prowadziliśmy już dwoma golami, dzięki pięknej akcji w postaci wymiany bodajże czterech-pięciu podań głową. Akcja ta została zakończona niedokładną próbą strzału głową przez Marcina Białowąsa, którą wykończył przy drugim słupku, oczywiście głową, Klaudiusz Konieczka. Konsekwentnie realizowaliśmy swoją taktykę i po kolejnych kilku minutach prowadziliśmy już trzema bramkami. Dalekie wybicie od bramki Krzyśka Walesieniuka trafiło tuż przed polem karnym rywali do Marcina Białowąsa, który wymanewrował obrońcę z Wojciecha i już wiedział co zrobić dalej z piłką. Te bramki podłamały nieco zawodników Św. Wojciecha, zaś nam dodały skrzydeł. Graliśmy uważnie w obronie, tym samym mając wielki apetyt na następne gole. Jeszcze do przerwy okazało się to wykonalne. Kolejne swoje dwie bramki strzelił wyśmienicie dysponowany tego dnia Marcin Białowąs, który najpierw umieścił piłkę w bramce rywali po podaniu od Klaudiusz Konieczki, a następnie po doskonałym podaniu od Macieja Matejki. Jak rzadko kiedy praktycznie każdy celny strzał na bramkę rywali kończył się golem. Niestety jedynego błędu w tym meczu nie ustrzegł się Krzysiek Walesieniuk, który puścił dośrodkowanie z prawej strony, będąc pewnym, że piłka wyjdzie na aut bramkowy, a ona niespodziewanie odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Jednak nie zmąciło to naszych dobrych humorów.
Spodziewaliśmy się, że w drugiej połowie drużyna ze Św. Wojciecha mocniej zaatakuje, ale tego dnia chyba czegoś im brakowało, ponieważ niewiele zmieniła sie ich gra i wciąż popełniali dużo błędów i zostawiali sporo miejsca na rozgrywanie piłki. Natomiast my graliśmy konsekwentnie swoje. Owszem, przeciwnicy mieli więcej sytuacji strzeleckich, niż w pierwszej połowie, ale na szczęście nie potrafili ich wykorzystać. Na pewno wypracowane sytuacje przez Św. Wojciecha poniekąd wynikały z naszego wyluzowania przy tak wysokim prowadzeniu oraz chęci zdobycia goli przez kolejnych piłkarzy. Wyprowadziliśmy kilka kontrataków, z których jeszcze dwa udało nam się zakończyć celnymi strzałami. Najpierw prowadzenie podwyższył
Maciej Matejko po akcji dwujkowej z Marcinem Białowąsem, gdzie ten ostatni podawał, zaś festiwal strzelecki zakończył ponownie Marcin Białowąs z podania Macieja Wójtewicza, który przeprowadził ładną szarżę lewą stroną. Trzeba też wspomnieć, że w tej części meczu kilka dobrych strzałów doskonale obronił Krzysiek Walesieniuk, który tym samym zrehabilitował się za bramkę z pierwszej połowy.
Miejmy nadzieję, że nareszcie nastąpiło przebudzenie po letnim lenistwie i teraz z każdym meczem będzie tylko lepiej, czyli będziemy zdobywać kolejne cenne punkty. Po pierwszych spotkaniach nowego sezonu wydaje się, że liga powinna być dość wyrównana, więc myślę, że istnieje szansa na dobry sezon dla nas.

Bramki:
1:0 Białowąs (asysta Sacharuk)

2:0 Konieczka (asysta Białowąs)
3:0 Białowąs (asysta Walesieniuk)
4:0 Biaowąs (asysta Konieczka)
5:0 Białowąs (asysta Matejko)
6:1 Matejko (asysta Białowąs)
7:1 Białowąs (asysta Wójtewicz)


Skład rozpoczynający mecz:

Walesieniuk - Bajków, Grylak, Sacharuk, Wójtewicz - Konieczka, Byszuk, Witkowski, Matejko - Białowąs

Sobota 11.09.2010 16.20
SM Suchanino - StarMed 1:3(1:2)

Na drugi mecz nowego sezonu już był problem z zebraniem kompletnego składu, ale udało się. Niestety wynik końcowy znowu nie był zadowalający, pomimo posiadanej przewagi.
Mecz straconej szansy. Przeważaliśmy, ale głupie błędy w obronie sprawiły, że straciliśmy trzy bramki. Przeważaliśmy, ale niestety nie potrafiliśmy strzelić więcej bramek. Jeszcze w pierwszej części
Zbyszek Fałtynowicz zdołał strzelić bramkę kontaktową, ale był to jedyny udany strzał drużyny SM Suchanino w sobotnie popołudnie. Na uwagę zasługuje bardzo dobry mecz w wykonaniu Grzegorza Kurowskiego, który biegał po całym boisku i odbierał dużo piłek. Niestety skrzydła nie dawały wsparcia i ciężko było wygrać ten mecz.
Na pewno na wynik meczu wpłynął fakt braku kilku podstawowych graczy i niestety skład mieliśmy eksperymentalny. Początek sezonu bardzo nieudany w naszym wykonaniu i ze stratą dużej ilości goli. Na szczęście w tym sezonie jeszcze sporo meczów przed nami, ponieważ gramy również rewanże, więc miejmy nadzieję, że się obudzimy po kolejce, w której pauzujemy i zaczniemy grać lepiej, dokładniej, konsekwentnie, bardziej zdecydowanie oraz skuteczniej. Miejmy nadzieję, że od następnego meczu wszystko wróci pod tym względem do normy i będziemy mogli odbudować swoją grę, która w II lidze wyglądała na solidną i poukładaną.

Bramki:
1:2 Fałtynowicz


Skład rozpoczynający mecz:

Sacharuk - Bajków, Grylak, Biernacki, Matejko - Piotr, Byszuk, Kurowski, Zapała - Białowąs
Rezerwowi:
Fałtynowicz

Niedziela 05.09.2010 19.50
SM Suchanino - Dolne Miasto 0:4(0:1)

Standardowo początek sezonu rozpoczęliśmy nadkompletem zawodników, jednak napewno lepiej mieć problem bogactwa zawodników, niż martwić się, czy na kolejny mecz będzie skład.
Niestety taka liczba osób nie przełożyła się na efektywny wynik spotkania. Drużyna Dolnego Miasta odmłodziła i wzmocniła skład zawodnikami grającymi w klubach, co przyniosło pozytywny efekt już w pierwszym meczu. Od pierwszej minuty przeciwnicy nas zaatakowali, grając szybką piłkę na jeden kontakt oraz stosując ostry pressing. Po prawie dwumiesięcznej przerwie nie mogliśmy złapać właściwego rytmu gry, który potrafiliśmy zaprezentować w drugiej lidze. Brak sił, mało ruchu wszystkich zawodników i niedokładność podań to główne mankamenty, które sprawiły, że nie potrafiliśmy przejąć inicjatywy. Co prawda w pierwszych minutach meczu udało nam się przeprowadzić dwa groźne kontrataki, w których najpierw piłki w bramce nie zdołał umieścić
Piotr Duma, a następnie Dawid Witkowski nie trafił w piłkę, a zamykający akcję Marcin Białowąs nie doszedł do niej. Jednak generalnie przewaga w posiadaniu piłki należała do rywali, którzy pod koniec pierwszej części znaleźli drogę piłki do bramki, tuż pod ręką zasłoniętego Macieja Wójtewicza.
W drugiej połowie próbowaliśmy coś zmienić w grze, dłużej utrzymywać się przy piłce i przesuwać się stopniowo pod bramkę Dolnego Miasta. Niestety tego dnia było to dla nas niewykonalne. Zagraliśmy bardziej otwarty futbol, ale taka gra nie przyniosła nic pozytywnego, ponieważ ciężko było się przebić przez bardzo dobrze ustawioną obronę i pracującą na całym boisku linię pomocy przeciwników. W zasadzie bramki traciliśmy na własne życzenie, ponieważ albo nie potrafiliśmy wybić dokładnie piłki albo byliśmy zbyt ospali, przez co rywale nas wyprzedzali w zasadzie w każdym elemencie. Poza zdobytymi golami Dolne Miasto miało jeszcze poprzeczkę i słupek, a kilka sytuacji sam na sam bardzo dobrze wybronił
Maciej Wójtewicz.
Podsumowując pierwsze spotkanie po letniej przerwie należy chyba uznać, że pierwsze koty za płoty. Wierzymy, że z każdym kolejnym meczem nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej. Poza tym trzeba się też przestawić na bardziej twardą grę oraz uświadomić sobie, że w I lidze jest mniej miejsca i czasu na rozegranie piłki w odróżnieniu do rozgrywek na poziomie II ligi.

Skład rozpoczynający mecz:

Wójtewicz - Bajków, Grylak, Fałtynowicz, Konieczka - Kurowski, Witkowski, Byszuk, Duma - Białowąs
Rezerwowi:
Piotr, Zapała, Chojnacki, Sacharuk, Biernacki


Dzisiaj jest: Aktualizacja: 04 gru 2010 | dawidwit@wp.pl

Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego